Muzycznie o klasie A

Posted by PP on czwartek, sierpnia 08, 2013
Są takie dziedziny życia społeczno – kulturalnego, w których, jako naród, nie mamy zbyt wiele do powiedzenia. Jednym z takich tematów jest polska muzyka rozrywkowa, której poziom dość dawno temu osiągnął depresję Rowu Mariańskiego.






Na typowy polski hit lata najczęściej składa się zlepek komputerowych chrząknięć, które niektórzy określają mianem „podkładu muzycznego” lub nie daj Boże „muzyki” oraz pozbawiony jakiegokolwiek sensu wywód piosenkarki, która w celu cięcia funduszy lub z uwagi na przerośnięte ambicje, postanowiła zostać sama sobie „tekściarką”.

Doskonałymi przykładami typowego polskiego przeboju są szlagiery niejakiej „Hani”, która raz na jakiś czas postanawia zaśpiewać piosenkę zawierającą tekst, popełniony uprzednio przez nią samą. Nie to, żebym miał jakąś awersję do „Hani”, jak wielu tzw. internetowych „hejterów” – prostu, nie po drodze mi z jej twórczością. Wracając do tematu - taka piosenka, zaczynająca się jakimiś tam nieszczęsnymi dźwiękami z komputera, głosi mniej więcej, że ta „Hania” siedzi sobie w pokoju i widzi, że na ścianie wisi jego zdjęcie (ów „on” jest bliżej nieokreślonym podmiotem lirycznym) i nagle ona myśli sobie, że to zdjęcie musi ściągnąć z tej ściany. „Hania” kończy zwrotkę śpiewając, że idzie do przodu nie patrząc w tył, co w sumie jest bardzo dobrym przyzwyczajeniem, bowiem dzięki patrzeniu przed siebie, podczas spaceru trudniej się potknąć. 

Dlaczego nawiązuję do piosenek „Hani” opisując nową klasę A? Bo ten samochód jest taki sam jak te utwory – banalny, miałki i nudny. Stylistyka auta nie wyróżnia się niczym specjalnym - to zwykły hatchback, jakich wiele w portfolio Volkswagena, albo Toyoty. Pewien dziennikarz jednego z polskich portali motoryzacyjnych, określił sylwetkę nowej klasy A mianem „dynamicznej”. Moim zdaniem, równie dynamicznie wygląda śpiący nosorożec. Nieco bardziej dynamicznym, aczkolwiek wciąż usypiającym, jest silnik testowanego przeze mnie modelu, czyli 1,8 – litrowy diesel w układzie R4 o mocy 136 KM, pozwalający na krótką, 9.5 sekundową drzemkę, zanim samochód osiągnie pierwszą „setkę”. Plus za porządną klimatyzację i kubełkowe fotele przednie.  

Reasumując, nowa klasa A nie przypadła mi do gustu. Nie jest to auto zasługujące na uwagę osób, które kupując samochód szukają czegoś więcej, niż jeździdełka. W każdym razie, ja nie odnalazłem w nim duszy, tak bacznie poszukiwanej przeze mnie  w każdym testowanym modelu. Najmniejszemu Mercedesowi nie można natomiast odmówić doskonałej jakości i technologii wykonania oraz niezwykłej dbałości twórców o detale. Auto wydaje się być idealne dla kobiet. Spodoba się także nieco narcystycznym mężczyznom, którzy zamiast do emocji, wywoływanych w sercu kierowcy przez dane auto, przywiązują uwagę do znaczka na masce. Bo przecież bez gwiazdy nie ma jazdy.

Alfisti,

Warszawa, 08 sierpnia 2013r.